Wizyta Mikołaja w Szkole – czyli jak broda potrafi wywołać zamieszanie
Wszystko zaczęło się pewnego grudniowego dnia, kiedy to pani dyrektor – znana z opanowania większego niż niejeden święty – stanęła przy wejściu do szkoły, wyprostowała się jak struna i czekała. A czekała nie byle na kogo, bo na samego Mikołaja.
I kiedy tylko rozległ się charakterystyczny dźwięk dzwoneczków, cały korytarz wstrzymał oddech. Pani dyrektor uśmiechnęła się szeroko, choć pewnie zastanawiała się, czy Mikołaj znów spróbuje przeciskać się przez drzwi bokiem, bo worek prezentów był zdecydowanie większy niż w regulaminie BHP.
Mikołaj wkroczył dumnie, czerwony płaszcz, broda lśniła (a może to był brokat – trudno stwierdzić), a dzieci pisnęły z zachwytu tak głośno, że nawet renifery zaparkowane na dachu musiały to usłyszeć.
Zanim jednak doszło do wręczania prezentów, dzieci postanowiły udowodnić, że zasłużyły na każde czekoladowe Mikołajki w tym worku. Najpierw wyrecytowały wierszyk – z takim zaangażowaniem, że Mikołaj musiał złapać się za serce, bo myślał, że zaraz mu ono urośnie z dumy. A potem była piosenka! Nie byle jaka – głośna, radosna i w taki sposób wykonana, że nawet pani woźna wychyliła się z zaplecza, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie rozpoczął się szkolny festiwal talentów.
Kiedy artystyczny występ dobiegł końca, nadszedł moment kulminacyjny – prezenty. Mikołaj rozdał paczki z prędkością, której pozazdrościłby mu niejeden kurier w okresie przedświątecznym. Dzieci piszczały, śmiały się, podskakiwały, a jedno nawet próbowało zajrzeć Mikołajowi do worka „czy tam na pewno coś jeszcze dla mnie nie zostało”.
Na koniec była oczywiście sesja zdjęciowa. Każde dziecko stanęło obok Mikołaja z miną od „jestem bardzo grzeczny” po „chyba widzę swój prezent!”. Mikołaj dzielnie pozował, choć broda zaczęła mu się niebezpiecznie przesuwać – na szczęście pani dyrektor odwróciła uwagę dzieci szybkim „A teraz patrzymy na aparat!”.
I tak oto wizyta świętego Mikołaja zakończyła się sukcesem: dzieci szczęśliwe, pani dyrektor spokojna, a Mikołaj – no cóż, prawdopodobnie w drodze do kolejnej szkoły zastanawiał się, czy w przyszłym roku nie zabrać ze sobą pomocnika do noszenia worka.
Bo jedno jest pewne – w naszej szkole Mikołaj zawsze ma pełne ręce roboty… i pełne serce radości!